Podwykonawczy dziki zachód

Polska jest obecnie jednym z największych (może największym?) przemysłowym placem budowy w Europie, a dopiero się rozkręcamy. Realizujemy inwestycje przełomowe dla polskiej gospodarki. Wygranie kontraktu na GW lub dostarczenie kluczowych zakresów to nie przelewki a długa droga, między innymi przez audyty, certyfikacje i złożoną papierologię. W skrócie, trzeba coś sobą prezentować.
Na pewnym szczeblu łańcucha dostaw coś się jednak zmienia. Nadciąga mętna projektowa woda i czas „Januszy biznesu” (lub Kimów, jak w tym przypadku).
Szukam, szukam i nie mogę znaleźć żadnej polskiej platformy prekwalifikacyjnej, która wprowadziłaby jakąś formę standaryzacji jakościowej, pozwalała tym dużym łatwiej szukać i weryfikować wiarygodność tych mniejszych.
Pozwalała wybierać właściwie.
Norwegowie mają Magnet JQS a my nie możemy?